Uwielbiam takie wpisy :) A wiecie dlaczego? Dlatego, że w nich zawsze mam ochotę z Wami porozmawiać. Od tak usiąść i porozmawiać o wszystkim... o życiu, o codzienności, o troskach i radościach. Ostatni taki post był w lutym. Strasznie się więc za tym stęskniłam. Ta mała przerwa w blogowaniu nie była planowana, ale teraz wiem, że przydała mi się. W końcu blogowałam systematycznie przez ponad 5 lat, każdy zasługuje na mały urlop ;) Przez ten czas zdałam sobie sprawę jak bardzo to lubię, ale też nabrałam dystansu do tego wszystkiego. Blog to moja pasja, ale nie chcę robić nic na siłę i gonić za trendami. Nie będę prześcigać się w ilości postów, czy zbędnych zdjęć na Instagramie. Wszystko co pojawia się na blogu jest po prostu "takie moje" i tak ma pozostać. :) Cieszę się, gdy dostaję od Was wiadomości, maile, w których dzielicie się swoimi odczuciami odnośnie moich wpisów, stylizacji, prosicie o radę... wtedy czuję, że faktycznie to trafia do innych, że istnieją osoby, które spędzają czas na tej stronie. Dzięki wielkie za te wszystkie wiadomości!
Jest weekend i zapowiada się ładny dzień, więc nie chcę zatrzymywać Was na długo. Sama też wstałam dzisiaj o 7 rano, aby móc jak najszybciej stworzyć dla Was post, zjeść śniadanie, uszykować się i wyruszyć. Uciekam więc i życzę Wam miłego dnia!

Mój Instagram - klik.

Nareszcie! Piękna pogoda, czyli zwiewna sukienka w roli głównej. Strasznie stęskniłam się za sukienkami. Noszenie ich zimą z rajstopami to nie to samo. W ten weekend pogoda dopisała, mogłam cieszyć się wolnym czasem spędzonym w miłym towarzystwie, pysznym jedzeniem na ogrodzie i promieniami słońca. Uwielbiam spędzać czas na świeżym powietrzu. W szczególności bardzo lubię przyrządzać śniadania i lunche na zewnątrz. Sukienka, którą prezentuję Wam w dzisiejszym poście to połączenie luzu, wygody i kobiecości. Niby kształtem zupełnie nie podkreśla figury, ale jednak zwraca na siebie uwagę i do tego jest super wygodna i w mojej ulubionej szarości. Czego chcieć więcej. :) Miłego dnia!

Dzisiaj dla odmiany od poprzedniej romantycznej stylizacji mam dla Was zestaw bardziej codzienny. Może i mogłabym go nazwać zestawem na luzie, ale pewnie szpilki nie pasują do tego określenia. ;) Równie dobrze można je zamienić na wygodniejsze obuwie sportowe i już. Ale nie byłabym sobą, gdybym nie założyła butów na obcasie, tym bardziej tych, które bardzo lubię. Kiedyś na widok takich błyszczących butów przechodziły mnie ciarki a teraz jak widać sama je noszę. No cóż, kobieta zmienną jest.. w szczególności jeśli chodzi o modę. :) Przypadkiem zrobiło się trochę "zarowo" w tym zestawie. Nie jest to mój ulubiony sklep i częściej tam zaglądam, niż kupuję. W szczególności teraz, gdy zapanował styl na ogrodnika / dziewczynę farmera, (czy jak kto woli) który kompletnie do mnie nie przemawia. Jedyne za czym zawsze podąża mój wzrok będąc w Zarze to buty. Tak, ciągle je widzę, ciągle za mną chodzą i przyznaję, że mimo, że to sieciówka, to buty mają wygodne i ładne. :)

Dzień dobry! Dzisiaj będzie kosmetycznie :) Tematyka jak w tytule, czyli coś dobrego dla paznokci. Każda kobieta, która dba o paznokcie i lubi je malować, powinna posiadać te rzeczy w swojej kosmetyczce. Trzy niezbędniki, czyli odżywka, baza pod lakier i wysuszacz. To wszystko spowoduje, że każdy lakier będzie prezentował się o wiele lepiej i dłużej na naszych paznokciach. :) Jeśli jeszcze ktoś nie zna tych produktów, to zapraszam do dalszej części postu po więcej informacji.

Spódniczki midi są jednymi z moich ulubionych. Liczy się jednak nie tylko długość, lecz również fason. Wolę, gdy spódniczka ma swój własny kształt, najlepiej rozkloszowany, podkreślający talię. Do tego kwiatowy wzór, po który również często sięgam. Dodaje on kobiecości, jest delikatnie romantyczny i nostalgiczny. Patrząc na same kwiaty można się rozmarzyć... a w końcu życie to jedno wielkie marzenie :) Stylizacja ta powstała z okazji 10-tych urodzin znanego Wam z pewnością zapachu Viktor&Rolf Flowerbomb.

Dzień dobry! Jest piątek a to oznacza, że weekend coraz bliżej :) Nie można go zacząć lepiej niż od pysznego pożywnego posiłku. Dzisiaj serwuję naleśniki z owocami. Do tego koktajl truskawkowo malinowy. Taki duet to bomba witaminowa i energetyczna. Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam naleśniki pod każdą postacią. Mogłabym je jeść codziennie. Pewnie wówczas znudziłyby mi się, ale myślę, że raz w tygodniu (w szczególności w weekend) muszą być :) Robi się je szybko i prosto, do tego dokładamy ulubione składniki - mogą to być owoce, dżem, masło orzechowe, syrop klonowy, czy cokolwiek innego co lubicie - i gotowe!

Zaczęło się od spódniczek, później był płaszcz, teraz przyszedł czas na bluzkę. Coraz więcej pianki w mojej szafie. Polubiłam ten materiał - jest miły w dotyku i wygodny podczas noszenia. Dzisiejszy zestaw jest dość prosty, wygodny i taki "mój". Nie zatrzymuję Was na dłużej, jest przepiękna pogoda, więc korzystajcie :) Ja uciekam zabrać brata na spacer. Chociaż dla mnie to bardziej trucht w pogoni za Kubą na hulajnodze ;) Ale umówmy się, że takiej delikatnej aktywności fizycznej nigdy za wiele. :)

Dzisiaj mam dla Was post z kilkoma nowościami w mojej kosmetyczce. Kosmetyki kolorowe kupuję bardzo rzadko. Nie maluję się codziennie, więc gdy już kupię jakiś błyszczyk czy puder, to wystarcza mi on na wiele miesięcy. Ostatnio jednak postanowiłam dodać kilka rzeczy do mojego makijażu. Mowa tutaj o rozświetlaczu i kremie CC. To moje pierwsze tego rodzaju kosmetyki i jestem nimi pozytywnie zaskoczona. Zacznę od rozświetlacza. Z pewnością wiele osób już o nim słyszało. Jest to bardzo dobrej jakości produkt w przystępnej cenie i w pięknym brzoskwiniowym kolorze, który pasuje do niemalże każdego odcienia skóry. Marka Makeup Revolution nie była mi do tej pory znana, lecz po wielu pozytywnych opiniach na temat tego produktu postanowiłam dać jej szansę. Podkreślam nim delikatnie kości policzkowe - daje efekt delikatnego blasku i wypoczętej skóry. Z pewnością jeszcze lepiej będzie się prezentował na delikatnie opalonej skórze. Do tego to opakowanie w kształcie serca. :)

Drugą zupełną nowością w moim makijażu jest krem CC. Gdy na polski rynek wchodziły kremy BB podeszłam do nich bardzo sceptycznie. Według mnie niczym nie różniły się od podkładów, miały mocne wyraziste kolory i treściwą konsystencję. Nie wspomnę już o wszystkich świństwach jakie do takich drogeryjnych kremów pakowano. Zapchanie i pogorszenie cery gwarantowane. W momencie pojawienia się kremów CC pomyślałam sobie, że to ten sam krem, tylko pod inną nazwą. Zwykłe triki marketingowe mające na celu zachęcenie kobiet do zakupu kolejnego kosmetyku. Z czystej ciekawości przeglądając półki w drogerii chwyciłam za krem CC 123 Perfect marki Bourjois. Ok, zupełnie przypadkiem tego nie zrobiłam - naoglądałam się kanałów urodowych na YT i przypomniałam sobie, że właśnie ten krem był chwalony przez kilka dziewczyn. Potwierdzam, to bardzo lekki i delikatny krem wyrównujący koloryt twarzy. Krycie jest raczej małe (ale oczywiście można je stopniować), co osobiście bardzo sobie cenię. Daje efekt świeżej, wypoczętej i promiennej skóry. Mam odcień 31 Ivory - bardzo ładny i delikatny, idealny dla bladziochów ;) Plus za faktor SPF 15 i nawilżanie.

Właśnie zdałam sobie sprawę, że szary to mój ulubiony kolor. Do tej pory bez problemu powiedziałabym, że jest to pudrowy róż, ale przyglądając się bliżej zawartości mojej szafy stwierdzam, że najwięcej rzeczy mam właśnie w tym kolorze. Nawet poza szafą, w całym domu najwięcej jest bieli i szarości. Śmiało więc mogę stwierdzić, że to kolor idealny nie tylko do noszenia na co dzień, ale stanowi też świetną bazę do wnętrz. W wiosennych stylizacjach z pewnością będzie u mnie dużo delikatnych odcieni. Ostatnio nie przepadam za nasyconymi barwami, mogłabym nosić same gładkie rzeczy lub w delikatne kwiatowe wzory. Kobieta jednak zmienną jest, więc może kiedyś się to odmieni, póki co kolejny zestaw w jasnych barwach. Dajcie znać co sądzicie. :)

Dzień dobry :) Kto ma ochotę na coś pysznego? Śniadanie to najważniejszy posiłek dnia i zarazem mój ulubiony. Uwielbiam śniadania! Gdy tylko budzę się rano, od razu myślę o tym co za chwilę zjem pysznego. Jestem typem "kanapkowca". Świeże chrupkie pieczywo i różnego rodzaju jego towarzysze to jest to, co najczęściej jadam na start. Dzisiaj postawiłam na połączenie jajek z pomidorami i awokado, które na stałe zagościło w mojej kuchni. W tym zestawie smakuje wyśmienicie. Pamiętajcie o dodaniu pieprzu, soli, papryki bądź chili i cytryny. Dla tych, którzy nie poznali jeszcze tego owocu (tak, awokado to owoc) dodam, że można smarować nim kanapki zamiast masła lub traktować jak dodatek do kanapek czy sałatek. Często można spotkać je w sushi i jest bazą do stworzenia guacamole. Jest kaloryczne, ale bardzo zdrowe - bogate w witaminy C, E, A, tłuszcze jednonienasycone oraz omega-3 i ma całą masę zalet. Nic tylko jeść :) Smacznego!

P.S. Jeśli macie swoje pomysły na nietypowe połączenia awokado, to koniecznie dajcie znać. Do usłyszenia!

Dzień dobry! Trochę mnie tutaj nie było. Nagromadziło się mnóstwo nowych obowiązków i zdrowie niestety też nie dopisywało (przeziębienie za przeziębieniem). Wszystko jednak wróciło na właściwe tory, więc i ja wracam do blogowania. :) Strasznie się za tym stęskniłam. Wiele się w moim życiu pozmieniało, więc postanowiłam też wprowadzić zmiany na blogu. Możecie spodziewać się większej ilości postów, bardziej urozmaiconych, więcej codziennego życia. Oczywiście moje stylizacje pozostaną na pierwszym miejscu, ale chcę też dzielić się z Wami większą częścią mnie. Przede wszystkim będzie więcej postów o kosmetykach i pojawią się zupełnie nowe wpisy o gotowaniu. :) Oczywiście Gordon Ramsay ze mnie żaden, także raczej będą to proste i zdrowe przekąski niż skomplikowane przepisy kulinarne. Wiele osób wspominało, że brakuje na moim blogu takiej tematyki, więc od tej pory możecie na mnie liczyć :) Mam nadzieję, że nowa forma blogowania przypadnie Wam do gustu a ja będę bardziej systematyczna i otwarta. :) Miłego długiego weekendu!