Croatia 2015 - Dubrovnik i Jeziora Plitwickie
27.9.15
To już prawie miesiąc od naszego powrotu z wakacji. Nie wiem kiedy ten czas minął... to już ostatni post dla Was z Chorwacji a w nim czarujący Dubrovnik i rozczarowujące Jeziora Plitwickie. W Chorwacji spędziliśmy dużo czasu, udało nam się zobaczyć wiele jak na pierwszy raz w tym kraju. Cały czas jednak mam taki delikatny niedosyt jeśli chodzi o odkrywanie świata. Może to po prostu moje niekończąca się ciekawość. Chciałabym zobaczyć tak wiele, tyle miejsc jest do odkrycia, świat jest taki piękny i zaskakujący. Na przyszły rok mamy zaplanowaną podróż marzeń. Taką, o której rozmawiamy od wielu lat, która kiedyś wydawała się nierealna a teraz jest prawie na wyciągnięcie ręki. Oby się udało... w końcu spełnianie swoich marzeń wraz z ukochaną osobą jest dla mnie największym szczęściem i tym, co powoduje szybsze bicie serca.
Zwiedzanie Dubrovnika zaplanowaliśmy na wieczór. No dobrze, ja zaplanowałam, mojego męża ciężko było wyciągnąć i nikomu innemu z naszej paczki nie chciało się jechać tak daleko (leniuchy ;p). Przerażały nas tłumy i korki, o których słyszeliśmy od innych osób będących tam w godzinach porannych. Poza tym nie lubimy zwiedzać w pełnym słońcu, więc pomysł o wyjeździe do Dubrovnika w godzinach popołudniowych wydawał się być bardzo dobry. Jednak czasami niespodziewane wydarzenia potrafią zmienić plany. Z Makarskiej do Dubrovnika dzieliło nas 150km. Jadąc wybrzeżem przewidywaliśmy, że zajmie nam to ok 3 godziny. Wszystko szło zgodnie z planem, na trasie nie było korków, więc cieszyliśmy się pięknymi widokami i jechaliśmy na południe. Na pierwszej granicy nie było dużych korków, więc w Bośni i Hercegowinie byliśmy zgodnie z czasem i do kolejnej granicy mieliśmy 7 minut. Coś jednak było nie tak, ponieważ utworzył się spory korek i każde auto zawracało. Okazało się, że po Chorwackiej już stronie był wypadek i musimy przejechać granicę w innym miejscu. Zawróciliśmy więc i jechaliśmy na inny punkt. Polna droga szerokości jednego auta nie wróżyła niczego dobrego. Ostatecznie wpadliśmy w korek, w którym do samej granicy staliśmy ponad godzinę.
Do Dubrovnika więc dotarliśmy z opóźnieniem, zmęczeni trasą i staniem w korku. Trzeba jednak przyznać, że widok Starego Miasta nam to wynagrodził. Jest pięknie, magicznie, w szczególności po zachodzie słońca. Nie mam porównania jak jest tam w ciągu dnia, ale wydawało nam się, że nie było wielkich tłumów. Można było swobodnie spacerować, robić zdjęcia i znaleźć wolny stolik w restauracji. Trochę się zasiedzieliśmy i z miasta wyjeżdżaliśmy późno w nocy. W drodze powrotnej zabraliśmy ze sobą parę autostopowiczów z Polski. Jak się okazało mieli za sobą ponad 20 dni podróży i wracali już do kraju. Droga powrotna upłynęła nam bardzo szybko i w świetnym towarzystwie. Do Makarskiej dojechaliśmy w nocy i zahaczyliśmy jeszcze o naszą ulubioną piekarnię po ciepłe przekąski. Ostatecznie z wyjazdu byliśmy bardzo zadowoleni, także jeśli ktoś z Was zastanawia się, czy warto jechać do Dubrovnika, to potwierdzam, że warto. :)
Tej wycieczki nie mieliśmy z mężem w planach. Jakoś nas tam specjalnie nie ciągnęło. Jak się jednak później okazało znajomi chcieli koniecznie zobaczyć Jeziora Plitwickie, więc w drodze powrotnej do Polski skręciliśmy w ich kierunku. Mieliśmy zostać na parkingu i odpocząć przed dalszą podróżą. Na miejscu jednak stwierdziliśmy, że skoro już tu jesteśmy, to przejdziemy się zobaczyć te słynne wodospady. Wybraliśmy najkrótszą trasę - taką na 1,5h, w lewym kierunku (wybaczcie, ale nie pamiętam jej symbolu). Byliśmy tam popołudniu i w poniedziałek, więc nie było żadnych tłumów i na spokojnie można było robić zdjęcia w każdym miejscu. Często szliśmy sami i nikogo nie mijaliśmy. Tempo mieliśmy dość szybkie i faktycznie przejście tej trasy zajęło nam 1,5h (jeśli więc ktoś wybierze tę opcję i będzie szedł spokojnym krokiem, to zajmie mu to ponad 2 godziny). Na samej górze czekała kolejka do autobusu, który zabierał nas z powrotem do wejścia na teren Jezior.
Chyba nie muszę wspominać, że było tam zimno, pochmurno i wilgotno. Temperatura 16 stopni nie sprzyjała przyjemnemu spacerowaniu. Samo podłoże (kładki, ścieżki, kamienie) również nie - więcej czasu spoglądało się pod nogi niż na widoki. Tyle osób zachwyca się tym miejscem, nie znam nikogo, kto nie powiedziałby mi, że to piękne miejsce i koniecznie trzeba to zobaczyć. No cóż... ja i mój mąż jesteśmy chyba pierwszymi osobami, które nie zachwyciły się Jeziorami Plitwickimi. Może nie jesteśmy wyjątkowo wrażliwi na piękno natury, może nie czuliśmy tego uroku, bo bardziej czuliśmy zimno, ale nie podobało nam się tam i jedyne o czym marzyliśmy, to o szybkim powrocie do auta i włączeniu ogrzewania. Jeśli więc nie jesteście miłośnikami pieszych wędrówek, nie lubicie marznąć po spędzeniu dwóch tygodni w 30 stopniowym upale i chodzić po terenach prawie jak po górach, to nie polecimy Wam tego miejsca. Bez urazy dla osób zakochanych w tym miejscu. ;) Mam nadzieję, że spodobały Wam się moje wakacyjne posty i mogłam dzięki nim zabrać Was w małą podróż po Chorwacji. Do następnego!
Zwiedzanie Dubrovnika zaplanowaliśmy na wieczór. No dobrze, ja zaplanowałam, mojego męża ciężko było wyciągnąć i nikomu innemu z naszej paczki nie chciało się jechać tak daleko (leniuchy ;p). Przerażały nas tłumy i korki, o których słyszeliśmy od innych osób będących tam w godzinach porannych. Poza tym nie lubimy zwiedzać w pełnym słońcu, więc pomysł o wyjeździe do Dubrovnika w godzinach popołudniowych wydawał się być bardzo dobry. Jednak czasami niespodziewane wydarzenia potrafią zmienić plany. Z Makarskiej do Dubrovnika dzieliło nas 150km. Jadąc wybrzeżem przewidywaliśmy, że zajmie nam to ok 3 godziny. Wszystko szło zgodnie z planem, na trasie nie było korków, więc cieszyliśmy się pięknymi widokami i jechaliśmy na południe. Na pierwszej granicy nie było dużych korków, więc w Bośni i Hercegowinie byliśmy zgodnie z czasem i do kolejnej granicy mieliśmy 7 minut. Coś jednak było nie tak, ponieważ utworzył się spory korek i każde auto zawracało. Okazało się, że po Chorwackiej już stronie był wypadek i musimy przejechać granicę w innym miejscu. Zawróciliśmy więc i jechaliśmy na inny punkt. Polna droga szerokości jednego auta nie wróżyła niczego dobrego. Ostatecznie wpadliśmy w korek, w którym do samej granicy staliśmy ponad godzinę.
Do Dubrovnika więc dotarliśmy z opóźnieniem, zmęczeni trasą i staniem w korku. Trzeba jednak przyznać, że widok Starego Miasta nam to wynagrodził. Jest pięknie, magicznie, w szczególności po zachodzie słońca. Nie mam porównania jak jest tam w ciągu dnia, ale wydawało nam się, że nie było wielkich tłumów. Można było swobodnie spacerować, robić zdjęcia i znaleźć wolny stolik w restauracji. Trochę się zasiedzieliśmy i z miasta wyjeżdżaliśmy późno w nocy. W drodze powrotnej zabraliśmy ze sobą parę autostopowiczów z Polski. Jak się okazało mieli za sobą ponad 20 dni podróży i wracali już do kraju. Droga powrotna upłynęła nam bardzo szybko i w świetnym towarzystwie. Do Makarskiej dojechaliśmy w nocy i zahaczyliśmy jeszcze o naszą ulubioną piekarnię po ciepłe przekąski. Ostatecznie z wyjazdu byliśmy bardzo zadowoleni, także jeśli ktoś z Was zastanawia się, czy warto jechać do Dubrovnika, to potwierdzam, że warto. :)
Tej wycieczki nie mieliśmy z mężem w planach. Jakoś nas tam specjalnie nie ciągnęło. Jak się jednak później okazało znajomi chcieli koniecznie zobaczyć Jeziora Plitwickie, więc w drodze powrotnej do Polski skręciliśmy w ich kierunku. Mieliśmy zostać na parkingu i odpocząć przed dalszą podróżą. Na miejscu jednak stwierdziliśmy, że skoro już tu jesteśmy, to przejdziemy się zobaczyć te słynne wodospady. Wybraliśmy najkrótszą trasę - taką na 1,5h, w lewym kierunku (wybaczcie, ale nie pamiętam jej symbolu). Byliśmy tam popołudniu i w poniedziałek, więc nie było żadnych tłumów i na spokojnie można było robić zdjęcia w każdym miejscu. Często szliśmy sami i nikogo nie mijaliśmy. Tempo mieliśmy dość szybkie i faktycznie przejście tej trasy zajęło nam 1,5h (jeśli więc ktoś wybierze tę opcję i będzie szedł spokojnym krokiem, to zajmie mu to ponad 2 godziny). Na samej górze czekała kolejka do autobusu, który zabierał nas z powrotem do wejścia na teren Jezior.
Chyba nie muszę wspominać, że było tam zimno, pochmurno i wilgotno. Temperatura 16 stopni nie sprzyjała przyjemnemu spacerowaniu. Samo podłoże (kładki, ścieżki, kamienie) również nie - więcej czasu spoglądało się pod nogi niż na widoki. Tyle osób zachwyca się tym miejscem, nie znam nikogo, kto nie powiedziałby mi, że to piękne miejsce i koniecznie trzeba to zobaczyć. No cóż... ja i mój mąż jesteśmy chyba pierwszymi osobami, które nie zachwyciły się Jeziorami Plitwickimi. Może nie jesteśmy wyjątkowo wrażliwi na piękno natury, może nie czuliśmy tego uroku, bo bardziej czuliśmy zimno, ale nie podobało nam się tam i jedyne o czym marzyliśmy, to o szybkim powrocie do auta i włączeniu ogrzewania. Jeśli więc nie jesteście miłośnikami pieszych wędrówek, nie lubicie marznąć po spędzeniu dwóch tygodni w 30 stopniowym upale i chodzić po terenach prawie jak po górach, to nie polecimy Wam tego miejsca. Bez urazy dla osób zakochanych w tym miejscu. ;) Mam nadzieję, że spodobały Wam się moje wakacyjne posty i mogłam dzięki nim zabrać Was w małą podróż po Chorwacji. Do następnego!
14 komentarze
Te wszystkie uliczki i budynki wyglądają niesamowicie. :)
OdpowiedzUsuńCiekawe miejsce.
Pozdrawiam!
mój blog :)
wspaniałe miejsce, marzy mi się Chorwacja, może kiedyś...
OdpowiedzUsuńMY COUNTRY!!! Beautiful Dubrovnik, I have only pure love for that city!
OdpowiedzUsuńGreat photos!!
http://lartoffashion.com
Piękny Dubrownik! Magiczne miejsce... Śliczna sukienka na zdjęciach!
OdpowiedzUsuńJak Dubrownik to koniecznie mury miasta. Widoki nieziemskie! Rozumiem, że Wam się nie udało ich przejść? Jeśli tak to szkoda:-( Ale sam Dubrownik też ma fajny klimat:-)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Nie planowaliśmy wchodzić na mury, podobno długo się je obchodzi... prawda? Pozdrawiam :)
UsuńPiękne zdjęcia a te klapki na pierwszych zdjęciach masz urocze:)
OdpowiedzUsuńyou look gorge and the pics are amazing!
OdpowiedzUsuńgreat video!
www.bstylevoyage.blogspot.com
Hej, masz racje, te jeziora sa slabe... Jaki kierunek w przyszlym roku? Inspirujesz! 😊
OdpowiedzUsuńNie zdradzam kierunku, w tym roku też się zmieniał i dopiero trzeci pomysł okazał się ostatecznym. ;)
UsuńPiękne zdjęcia, z chęcią wybiorę się kiedyś do Chorwacji:)
OdpowiedzUsuńZdradzisz w jakim kierunku będzie podróż marzeń, daj jakieś wskazówki;) zazdroszczę podróży, ja nie mogę póki co doczekać się ślubu, na podróże mam nadzieję przyjdzie czas.
OdpowiedzUsuńDaisy wspominałaś kilka razy że prowadzisz z mężem firmę, zdradzisz w jakiej branży? Otwarliście ją razem jako narzeczeństwo? Wybacz tyle pytań ale mało zdradzasz na temat życia prywatnego a ciekawi mnie w jakiej branży działasz.
Nigdy nie chcę wcześniej zdradzać kierunku, ponieważ często się on u nas zmienia. Chorwacja też była dopiero trzecim pomysłem na tegoroczne wakacje. ;) Może w przypadku tej podróży wiele się nie zmieni, ale będzie to dopiero w przyszłym roku, więc nigdy nie wiadomo. :D Tak, zajmujemy się głównie tworzeniem stron internetowych, sklepów itp. :) Pozdrawiam!
UsuńSzkoda, że to już ostatni post, lubię czytać te podróżnicze wpisy, sama też chętnie wybrałabym się do Chorwacji, wówczas na pewno chcę zobaczyć Dubrovnik:)
OdpowiedzUsuń