Barcelona - part I
24.4.16
Jeśli śledziliście mój Instagram, to z pewnością wiecie, że kilka ostatnich dni spędziliśmy razem z mężem w Barcelonie. Od dłuższego czasu mieliśmy ochotę wyrwać się gdzieś dalej na kilka dni... Zastanawialiśmy się nad Rzymem, Madrytem, Lizboną... ostatecznie wybór padł na stolicę Katalonii i uważam, że był to strzał w 10! Trafiliśmy na piękną pogodę, w jeden dzień było aż za gorąco. Było głośno, tłoczno i upalnie a pomyśleć, że to dopiero kwiecień. Jednego jestem pewna - nie chciałabym zwiedzać Barcelony w sezonie. Było dużo turystów i bardzo ciepło a miasto nie zasypia, na ulicach jest wieczny ruch i hałas.
Jak zwykle po powrocie do domu ciężko wrócić do codziennych obowiązków. ;) Przeglądanie zdjęć zajęło mi sporo czasu, nie mogłam się zdecydować które dla Was wybrać, dlatego post pojawia się z małym opóźnieniem. Dzisiaj zabiorę Was na krótką wycieczkę po Barcelonie. Za typowego przewodnika robić nie będę, ponieważ historia miasta jest bogata i o każdym zabytku można by pisać i pisać, ale w kilku słowach przybliżę Wam co udało nam się zobaczyć. :)
Nasza podróż trwała 4 dni, z czego całe 3 dni mieliśmy na poznanie miasta i przyznaję, że jest to wystarczający czas na spokojne zobaczenie wielu popularnych miejsc. Jako, że była to nasza pierwsza wizyta chcieliśmy "odhaczyć" największe atrakcje turystyczne. W końcu będąc już na miejscu nie można pominąć najważniejszych punktów, które są wizytówką Barcelony. Pierwszego dnia po dotarciu do hotelu i rozpakowaniu walizek wybraliśmy się na spacer wzdłuż portu i na główną promenadę. Była niedziela, był spory ruch, mnóstwo naciągaczy, upał i silny wiatr od morza. Przeszliśmy się wzdłuż plaży i kierowaliśmy się do jednego z największych i najbardziej popularnych miejskich parków.
Podobno Parc de la Ciutadella to wielka oaza zieleni i spokoju w samym sercu miasta... być może spokojnie jest tam w ciągu tygodnia, ale na pewno nie było tak w niedzielę. Trafiliśmy na liczne występy tancerzy, muzyków i coś w rodzaju pchliego targu. Było tłoczno, głośno i strasznie się kurzyło za sprawą piasku, który jest na ścieżkach. Na szczęście były miejsca, gdzie było spokojniej i można było na chwilę zatrzymać się i odpocząć. Będąc tam wspominaliśmy nasz pobyt w Londynie i Hyde Park, w którym było o wiele spokojniej i bardziej zielono. Nie zmienia to jednak faktu, że takie oazy zieleni i miejsca, w których można odpocząć w środku dużego miasta są bardzo przyjazne. W centralnym punkcie na miejscu zburzonej cytadeli (stąd nazwa parku) znajduje się przepiękna monumentalna kaskada. W jej projektowaniu brał udział sam Gaudi, którego architektura zachwyca.
Wychodząc z parku kierowaliśmy się w stronę kolejnego znaku rozpoznawczego Barcelony, czyli 30-metrowego Łuku Triumfalnego i tutaj ponownie trafiliśmy na mnóstwo stoisk z lokalnymi rzeczami na sprzedaż. Łuk powstał w 1888 roku i był bramą prowadzącą na Wystawę Światową, która odbywała się w Park de la Ciutadella. Pierwszy dzień zwiedzania zakończony, wracamy do hotelu odpocząć. Barcelona jest naprawdę spora i mimo, że wszystko wydaje się blisko siebie, to ostatecznie okazuje się, że nasze nogi miały do przejścia więcej niż mogliśmy się spodziewać. Gdybym mieszkała tam na stałe, to z pewnością zaprzyjaźniłabym się z hulajnogą lub deskorolką. ;) Już widzę siebie w bluzie z kapturem, z czapką z daszkiem na głowie pędzącą na deskorolce przez miasto haha to byłoby życie. ;)
Największym znakiem rozpoznawczym stolicy Katalonii jest z pewnością Sagrada Familia. To najbardziej tajemniczy i monumentalny kościół na świecie, który jest istnym placem budowy od ponad 100 lat. Dobra wiadomość jest taka, że przewidywane jest ukończenie na 2026 rok. ;) To dzieło życia genialnego barcelońskiego architekta Antoniego Gaudiego. Obowiązkowy punkt podczas zwiedzania miasta. Jeśli już tam jesteśmy, to mamy blisko do dwóch kolejnych dzieł Gaudiego. Pierwsze z nich to Casa Batlló - budynek mieszkalny znajdujący się przy Passeig de Gràcia 43. Jest bogato zdobiony, jego balkony przypominają czaszki a dach rybią łuskę. Front jest pokryty drobną kolorową mozaiką. Przeciwieństwem tego kolorowego budynku jest Casa Milà - to kamienica, która wśród mieszkańców wzbudzała negatywne emocje głównie za sprawą jej nazwy, która funkcjonuje do dziś - La Perdera, czyli Kamieniołom. Te dwie kamienice znajdują się na tej samej ulicy bardzo blisko siebie i spokojnie można do nich dotrzeć po zobaczeniu Sagrady.
Dalej kierowaliśmy się ulicą pełną butików największych domów mody w stronę morza i dotarliśmy do jednej z najbardziej znanych ulic Barcelony - La Rambla.
Jak zwykle po powrocie do domu ciężko wrócić do codziennych obowiązków. ;) Przeglądanie zdjęć zajęło mi sporo czasu, nie mogłam się zdecydować które dla Was wybrać, dlatego post pojawia się z małym opóźnieniem. Dzisiaj zabiorę Was na krótką wycieczkę po Barcelonie. Za typowego przewodnika robić nie będę, ponieważ historia miasta jest bogata i o każdym zabytku można by pisać i pisać, ale w kilku słowach przybliżę Wam co udało nam się zobaczyć. :)
Nasza podróż trwała 4 dni, z czego całe 3 dni mieliśmy na poznanie miasta i przyznaję, że jest to wystarczający czas na spokojne zobaczenie wielu popularnych miejsc. Jako, że była to nasza pierwsza wizyta chcieliśmy "odhaczyć" największe atrakcje turystyczne. W końcu będąc już na miejscu nie można pominąć najważniejszych punktów, które są wizytówką Barcelony. Pierwszego dnia po dotarciu do hotelu i rozpakowaniu walizek wybraliśmy się na spacer wzdłuż portu i na główną promenadę. Była niedziela, był spory ruch, mnóstwo naciągaczy, upał i silny wiatr od morza. Przeszliśmy się wzdłuż plaży i kierowaliśmy się do jednego z największych i najbardziej popularnych miejskich parków.
Podobno Parc de la Ciutadella to wielka oaza zieleni i spokoju w samym sercu miasta... być może spokojnie jest tam w ciągu tygodnia, ale na pewno nie było tak w niedzielę. Trafiliśmy na liczne występy tancerzy, muzyków i coś w rodzaju pchliego targu. Było tłoczno, głośno i strasznie się kurzyło za sprawą piasku, który jest na ścieżkach. Na szczęście były miejsca, gdzie było spokojniej i można było na chwilę zatrzymać się i odpocząć. Będąc tam wspominaliśmy nasz pobyt w Londynie i Hyde Park, w którym było o wiele spokojniej i bardziej zielono. Nie zmienia to jednak faktu, że takie oazy zieleni i miejsca, w których można odpocząć w środku dużego miasta są bardzo przyjazne. W centralnym punkcie na miejscu zburzonej cytadeli (stąd nazwa parku) znajduje się przepiękna monumentalna kaskada. W jej projektowaniu brał udział sam Gaudi, którego architektura zachwyca.
Wychodząc z parku kierowaliśmy się w stronę kolejnego znaku rozpoznawczego Barcelony, czyli 30-metrowego Łuku Triumfalnego i tutaj ponownie trafiliśmy na mnóstwo stoisk z lokalnymi rzeczami na sprzedaż. Łuk powstał w 1888 roku i był bramą prowadzącą na Wystawę Światową, która odbywała się w Park de la Ciutadella. Pierwszy dzień zwiedzania zakończony, wracamy do hotelu odpocząć. Barcelona jest naprawdę spora i mimo, że wszystko wydaje się blisko siebie, to ostatecznie okazuje się, że nasze nogi miały do przejścia więcej niż mogliśmy się spodziewać. Gdybym mieszkała tam na stałe, to z pewnością zaprzyjaźniłabym się z hulajnogą lub deskorolką. ;) Już widzę siebie w bluzie z kapturem, z czapką z daszkiem na głowie pędzącą na deskorolce przez miasto haha to byłoby życie. ;)
Największym znakiem rozpoznawczym stolicy Katalonii jest z pewnością Sagrada Familia. To najbardziej tajemniczy i monumentalny kościół na świecie, który jest istnym placem budowy od ponad 100 lat. Dobra wiadomość jest taka, że przewidywane jest ukończenie na 2026 rok. ;) To dzieło życia genialnego barcelońskiego architekta Antoniego Gaudiego. Obowiązkowy punkt podczas zwiedzania miasta. Jeśli już tam jesteśmy, to mamy blisko do dwóch kolejnych dzieł Gaudiego. Pierwsze z nich to Casa Batlló - budynek mieszkalny znajdujący się przy Passeig de Gràcia 43. Jest bogato zdobiony, jego balkony przypominają czaszki a dach rybią łuskę. Front jest pokryty drobną kolorową mozaiką. Przeciwieństwem tego kolorowego budynku jest Casa Milà - to kamienica, która wśród mieszkańców wzbudzała negatywne emocje głównie za sprawą jej nazwy, która funkcjonuje do dziś - La Perdera, czyli Kamieniołom. Te dwie kamienice znajdują się na tej samej ulicy bardzo blisko siebie i spokojnie można do nich dotrzeć po zobaczeniu Sagrady.
Dalej kierowaliśmy się ulicą pełną butików największych domów mody w stronę morza i dotarliśmy do jednej z najbardziej znanych ulic Barcelony - La Rambla.
Dalsza część zwiedzania w kolejnym poście. Miłego wieczoru!
30 komentarze
Prześliczne zdjęcia, cudownego miejsca :)
OdpowiedzUsuńOch tak dawno nie byłam już w Barcelonie, a naprawdę uwielbiam to miasto - ma w sobie coś niesamowitego zupełnie jakby żyło samą sobą :))
OdpowiedzUsuńWow, these pics are alll great and made me want to travel :-*
OdpowiedzUsuńMelanie / www.inblushandblack.blogspot.de
ojj tak Barcelona jest cudowna! sama po kilku latach, mam ochotę ponownie odwiedzić to miejsce :)
OdpowiedzUsuńhttp://walk-eslife.blogspot.com/
Pieknie tam:)
OdpowiedzUsuńAle tam ładnie! Koniecznie muszę dopisać Barcelonę do listy miejsc do zobaczenia:)
OdpowiedzUsuńHm, to fenomenalne jak wszyscy zachwycają się Barceloną. Chyba zaliczam się do mikro procenta osób, których to miasto nie zachęca i wydaje się dość przeciętne. Znacznie ładniejszy i klimatyczny wydaje mi się Madryt. Chociaż biorąc pod uwagę największe miasta/stolice, jak dla mnie mnie nic nie przebija Rzymu i magii.
OdpowiedzUsuńMnie Barcelona nie zachwyciła. Owszem sama architektura Gaudiego jest zachwycająca, centrum miasta również bardzo ładne, te kamienice, balkony, ale nie zakochałam się w tym mieście. W Rzymie nie byłam, słyszałam różne opinie... za to bardzo dobrze czułam się w Londynie i tam ciągnie mnie ponownie i to Londyn właśnie bardziej podoba mi się od Barcelony, co pewnie też może wiele osób dziwić. ;) Pozdrawiam!
UsuńDokładnie. Każdy ma swoje miejsce, w którym czuje się jak u siebie.. Ja w Barcelonie byłam wiele lat temu i tylko przez 2 dni - ale myślę że mimo wszystko wybiorę się ponownie - może odkryję ją na nowo :)
UsuńPs. W Hiszpanii serdecznie polecam Wam samo południe - Andaluzję. Jest bardzo soczysta i taka hmm zmysłowa. Niesamowity klimat który pozostał po zmieszaniu się kultury hiszpańskiej z arabską. Cudowne miasta - przepiękna Cordoba, Sevilla, Granada, piękne plaże (polecam te na zachód od Gibraltaru, wychodzące już na Atlantyk - okolice Kadyksu). Ale oczywiście w pierwszej kolejności życzę powrotu do Londynu:) Pozdrawiam również!
Sagrada Familia wiecznie w remoncie :P byłam kilka lat temu i już wtedy remontowali. Od tego czasu nie widziałam żadnego zdjęcia z Barcelony, żeby Sagrada była w pełni odsłonięta ;)
UsuńJa też wolę Londyn albo Amsterdam.
Do przedmówczyni - Sagrada nie jest w remoncie tylko cały czas jeszcze w budowie i patrząc na plany to nie wiem czy do 2026 zostanie ukończona. Swoją drogą to dziwne, że byłaś w Barcelonie o tym nie wiesz. Czasem warto trochę poczytać, choćby przewodnik.:P Mnie Barcelona zachwyca. Najlepsze zdjęcia mam na dachu Casa Mila.
UsuńDzięki za sprostowanie :P Chyba nawet czytałam przewodnik, ale przez to kilka lat zdążyłam już zapomnieć. Byłam w Barcelonie podczas rocznego pobytu w Hiszpanii, zwiedziłam wtedy prawie cały kraj, a moja pamięć nie pomieści tych wszystkich informacji i niezapomnianych wrażeń. Pozdrawiam wszechwiedzących ;)
UsuńBarcelona jest przepiekna i bardzo urocza. Mieszkam w Madrycie i bylam w Barcelonie, oba te miasta sa tak inne ze czujesz sie jakbys byla w innym kraju :) Serdecznie polecam rowniez Madryt! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńwww.ladyagat.com
Dzięki, może kiedyś uda nam się zobaczyć Madryt. :)
UsuńKolejne moje marzenie :) barcelona. Moze w te wakacje sie uda :) piekne zdjecia
OdpowiedzUsuńBuziaki
Mozesz zdradzic w jakim hotelu się zatrzymaliście, poniewaz również planuje małą wycieczke ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńW hotelu Suizo. :)
Usuńzazdro bardzo!
OdpowiedzUsuńsuper zdjęcia! sama byłam w Lizbonie, piękne miasto, polecam serdecznie, Barcelona też mi się marzy. :)
OdpowiedzUsuńZazdroszczę takiej podróży!
OdpowiedzUsuńP.S. Bardzo lubię Twoje wpisy o filmach, stąd prośba/pytanie : Mogłabyś przygotować wpis o swoich ulubionych książkach?
Dzięki. Raczej nie planuję takiego postu. Pozdrawiam :)
UsuńSuper zdjęcia. Miło powspominać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAch widać że pogoda dopisała, zazdroszczę, też przydałby mi się taki wypad :)
OdpowiedzUsuńw Barcelonie byłam kilka lat temu i naprawdę mnie zachwyciła. głównie atmosferą,ludźmi tańczącymi na ulicach,słońcem i sangrią :)dla mnie jest takim mega kolorowym i żywym miastem. niebawem planuję tam wrócić. choć dla mnie osobiście numerem jeden wśród zaliczonych europejskich miast jest zdecydowanie Rzym,bardzo polecam!
OdpowiedzUsuńJa o Rzymie słyszałam skrajne opinie i chyba się zraziłam :/
UsuńRozbawił mnie komentarz,że Katedra Świętej Rodziny ciągle w remoncie.Jak to ludzie czasem niewiele wiedzą
OdpowiedzUsuńPrzepiękna architektura! Chyba muszę zaplanować podróż do Barcelony :)
OdpowiedzUsuńZwiedzanie różnych miejsc kojarzy mi się z tym, że zawsze wyglądam okropnie, jestem spocona, zmęczona i w ogóle mam wszystkiego dosyć pod koniec, a TY zawsze wyglądasz obłędnie! :D
OdpowiedzUsuńKochana wystarczy dobrze wszystko zaplanować. Oglądanie jak najwięcej podczas, gdy jest się już zmęczonym to żadna przyjemność. :) Lepiej zobaczyć mniej a na spokojnie. Pozdrawiam.
UsuńFantastyczne zdjęcia :) wspaniałe wspomnienia. Ja w Barcelonie byłam kilka lat temu będąc na Eurotripie. Sagrada Familia robi wrażenie, natomiast Park Guel to mój ulubiony dotychczas park na świecie. W tym roku w maju odwiedziliśmy znajomych w Wielkiej Brytanii, właśnie wybieram zdjęcia do posta :) Podróże są wspaniałe !
OdpowiedzUsuń