Makijażowe nowości
27.4.16
Dzień dobry! Dzisiaj kilka nowości w moim makijażu. Jak wiecie w tej kwestii wiele się u mnie nie zmienia, nie jestem maniakiem kosmetyków kolorowych, nie muszę przetestować każdej nowości, nie mam 30 pomadek i 10 bronzerów. Jednak jak każda kobieta od czasu do czasu sięgnę po nową rzecz. Czasami z ciekawości, ale zazwyczaj po prostu wtedy, kiedy jakiś kosmetyk już mi się skończy. :)
Od lat jestem wierna jednemu tuszowi do rzęs - Max Factor 2000 Calorie. Lubię wersję klasyczną oraz z wyprofilowaną szczoteczką. Uważam, że nie ma bardziej uniwersalnego, zarówno pogrubiającego, jak i wydłużającego i ładnie rozdzielającego rzęsy tuszu. Jest trwały, nie osypuje się i jest w przystępnej cenie. Kilka razy próbowałam innych, ale żaden mu nie dorównał. Dzisiaj chciałabym jednak wspomnieć o innym tuszu, którego używam od miesiąca. Mowa o Volume Million Lashes od L'Oréal Paris. Ma silikonową szczoteczkę, która świetnie rozdziela rzęsy, jest o wiele bardziej precyzyjna niż wspomniany wcześniej Max Factor. Ciężko uzyskać tym tuszem dużą objętość, ale bardzo dobrze wydłuża i znakomicie rozczesuje rzęsy. Używam go solo, gdy chcę delikatnych idealnie wyczesanych i długich rzęs lub w połączeniu z 2000 Calorie - jeszcze bardziej wydłuży wytuszowane już rzęsy.
Kiedy nosiłam przedłużane rzęsy to kompletnie nie martwiłam się o makijaż. Wystarczył róż na policzki, pomadka na ustach i już. Od dawna jednak ich już nie noszę, więc postanowiłam wrócić do robienia kreski na oku. W końcu kiedyś bez kreski nie mogłam się obyć. Zawsze lubiłam eyeliner w pisaku od Wibo. Z ciekawości sięgnęłam również po taki w słoiczku, którego nakładałam przy użyciu pędzla skośnego. Niestety z tą formą kompletnie się nie polubiłam. Nie potrafiłam wyrysować precyzyjnej i cienkiej kreski. Postanowiłam więc wrócić do pędzelka, ale wypróbować nowy produkt, o którym słyszałam kilka dobrych opinii w sieci - Eveline Liquid Precision. Czy będzie równie dobry lub lepszy od Wibo, to się dopiero okaże, ponieważ kupiłam go wczoraj na promocji w Rossmannie (wszystkie cienie, tusze i eyelinery są przecenione o 49%). Jestem bardzo ciekawa jak się będzie u mnie sprawdzał. :)
Mój korektor pod oczy powoli zbliża się ku denku, więc skusiłam się na nowy. Tym razem postawiłam na coś delikatnego, bardziej rozświetlającego. W końcu nadchodzi lato, więc mocne krycie pod oczami nie będzie konieczne. Wybór padł na Provoke, Illuminating Concealer Irena Eris. Korektor ma za zadanie rozjaśniać i niwelować oznaki zmęczenia. Może być stosowany zarówno pod oczy, jak i na twarz w celu punktowego rozjaśnienia cery. Krycie oceniam na średnie, nie wysusza okolic oczu, jest delikatny, nie zbiera się i nie podkreśla zmarszczek. Ma lekką i kremową konsystencję, dzięki czemu łatwo rozprowadza się na skórze.
W internecie wiele słychać o matowych kredkach i pomadkach od Golden Rose. Chciałam sprawdzić o co tyle szumu. W końcu ich kosmetyki są tanie, więc nawet jeśli coś ostatecznie się u nas nie sprawdzi, to nie będzie wielkiej straty. Na stoisko GR wybrałam się z myślą o zakupie kredki, ale niestety kolory, które aktualnie były dostępne nie spodobały mi się, więc zaczęłam szukać wśród pomadek matujących z serii Velvet Matte. Znalazłam przepiękny odcień 07 - brudny pudrowy róż. Pokazywałam Wam go na Instagramie - klik. Fakt, że kolor jest przepiękny i faktycznie jest ona matująca, ale jest bezlitosna dla suchych skórek na ustach. Uwydatni każdą najmniejszą suchą skórkę, dlatego peeling ust i dokładne nawilżenie przed jej użyciem jest koniecznością. Chyba, że macie idealnie gładkie, to problem macie z głowy. Ja jednak bardziej polubiłam matowe pomadki L'Oreal Color Riche, które poza tym, że są matujące, to dodatkowo nawilżają. Nie podkreślają suchych skórek, są bardziej trwałe i nie pozostawiają tyle śladów np. na szklance. Jak Wasze doświadczenia z matowymi pomadkami, które lubicie?
Pozostając w temacie ust wspomnę jeszcze o błyszczyku / pomadce w formie grubej kredki Color Boost od Bourjois. Niestety kompletnie się z nią nie polubiłam ze względu na jej nieprecyzyjność. Pomalowane nią usta wyglądają jakby były maźnięte odrobiną koloru. Kredka jest słabo napigmentowana i bardzo gruba, ale za to bardzo dobrze nawilża. Od taki nieprecyzyjny błyszczyk bez mocnego koloru, którym od czasu do czasu pomaluję usta na co dzień. ;)
Od lat jestem wierna jednemu tuszowi do rzęs - Max Factor 2000 Calorie. Lubię wersję klasyczną oraz z wyprofilowaną szczoteczką. Uważam, że nie ma bardziej uniwersalnego, zarówno pogrubiającego, jak i wydłużającego i ładnie rozdzielającego rzęsy tuszu. Jest trwały, nie osypuje się i jest w przystępnej cenie. Kilka razy próbowałam innych, ale żaden mu nie dorównał. Dzisiaj chciałabym jednak wspomnieć o innym tuszu, którego używam od miesiąca. Mowa o Volume Million Lashes od L'Oréal Paris. Ma silikonową szczoteczkę, która świetnie rozdziela rzęsy, jest o wiele bardziej precyzyjna niż wspomniany wcześniej Max Factor. Ciężko uzyskać tym tuszem dużą objętość, ale bardzo dobrze wydłuża i znakomicie rozczesuje rzęsy. Używam go solo, gdy chcę delikatnych idealnie wyczesanych i długich rzęs lub w połączeniu z 2000 Calorie - jeszcze bardziej wydłuży wytuszowane już rzęsy.
Kiedy nosiłam przedłużane rzęsy to kompletnie nie martwiłam się o makijaż. Wystarczył róż na policzki, pomadka na ustach i już. Od dawna jednak ich już nie noszę, więc postanowiłam wrócić do robienia kreski na oku. W końcu kiedyś bez kreski nie mogłam się obyć. Zawsze lubiłam eyeliner w pisaku od Wibo. Z ciekawości sięgnęłam również po taki w słoiczku, którego nakładałam przy użyciu pędzla skośnego. Niestety z tą formą kompletnie się nie polubiłam. Nie potrafiłam wyrysować precyzyjnej i cienkiej kreski. Postanowiłam więc wrócić do pędzelka, ale wypróbować nowy produkt, o którym słyszałam kilka dobrych opinii w sieci - Eveline Liquid Precision. Czy będzie równie dobry lub lepszy od Wibo, to się dopiero okaże, ponieważ kupiłam go wczoraj na promocji w Rossmannie (wszystkie cienie, tusze i eyelinery są przecenione o 49%). Jestem bardzo ciekawa jak się będzie u mnie sprawdzał. :)
Mój korektor pod oczy powoli zbliża się ku denku, więc skusiłam się na nowy. Tym razem postawiłam na coś delikatnego, bardziej rozświetlającego. W końcu nadchodzi lato, więc mocne krycie pod oczami nie będzie konieczne. Wybór padł na Provoke, Illuminating Concealer Irena Eris. Korektor ma za zadanie rozjaśniać i niwelować oznaki zmęczenia. Może być stosowany zarówno pod oczy, jak i na twarz w celu punktowego rozjaśnienia cery. Krycie oceniam na średnie, nie wysusza okolic oczu, jest delikatny, nie zbiera się i nie podkreśla zmarszczek. Ma lekką i kremową konsystencję, dzięki czemu łatwo rozprowadza się na skórze.
W internecie wiele słychać o matowych kredkach i pomadkach od Golden Rose. Chciałam sprawdzić o co tyle szumu. W końcu ich kosmetyki są tanie, więc nawet jeśli coś ostatecznie się u nas nie sprawdzi, to nie będzie wielkiej straty. Na stoisko GR wybrałam się z myślą o zakupie kredki, ale niestety kolory, które aktualnie były dostępne nie spodobały mi się, więc zaczęłam szukać wśród pomadek matujących z serii Velvet Matte. Znalazłam przepiękny odcień 07 - brudny pudrowy róż. Pokazywałam Wam go na Instagramie - klik. Fakt, że kolor jest przepiękny i faktycznie jest ona matująca, ale jest bezlitosna dla suchych skórek na ustach. Uwydatni każdą najmniejszą suchą skórkę, dlatego peeling ust i dokładne nawilżenie przed jej użyciem jest koniecznością. Chyba, że macie idealnie gładkie, to problem macie z głowy. Ja jednak bardziej polubiłam matowe pomadki L'Oreal Color Riche, które poza tym, że są matujące, to dodatkowo nawilżają. Nie podkreślają suchych skórek, są bardziej trwałe i nie pozostawiają tyle śladów np. na szklance. Jak Wasze doświadczenia z matowymi pomadkami, które lubicie?
Pozostając w temacie ust wspomnę jeszcze o błyszczyku / pomadce w formie grubej kredki Color Boost od Bourjois. Niestety kompletnie się z nią nie polubiłam ze względu na jej nieprecyzyjność. Pomalowane nią usta wyglądają jakby były maźnięte odrobiną koloru. Kredka jest słabo napigmentowana i bardzo gruba, ale za to bardzo dobrze nawilża. Od taki nieprecyzyjny błyszczyk bez mocnego koloru, którym od czasu do czasu pomaluję usta na co dzień. ;)
18 komentarze
Wlsnie konczy mi sie tusz do rzes, wiec moze zdecyduje sie wlasnie na ten z L´Oreal ;)
OdpowiedzUsuńwww.ladyagat.com
ja też mam ta burżujkę ale jal nie lubię leży w pracy w biurku i od czasu do czasu sie pomaluję
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię ten wersję złotą tego tuszu,polecam.
OdpowiedzUsuńJa tak samo kilka miesięcy temu zdradziłam 2000 Calorie z Volume Million Lashes. Wszystko byłoby super, gdyby nie to, że ten tusz szybko wysycha. Po miesiącu już gorzej się maluje i kruszy się. Nie masz takiego wrażenia? Może ja trafiłam na jakieś felerne egzemplarze (mam już drugi i znowu to samo).
OdpowiedzUsuńTo są niestety skutki tego, że niektóre "gwiazdy" otwierają w drogeriach kosmetyki...
UsuńOtworzy taka 5 tuszy aby przekonać się, że szczoteczka wygląda dokładnie tak samo jak na zdjęciach w gablocie a ktoś kupi tusz do którego od miesiąca dostaje się powietrze...
Póki co nie zauważyłam, żeby wyschnął...
UsuńBardzo lubię tusze Loreal. To chyba moje ulubione jak na razie. Lubię pomadki z Golden Rose
OdpowiedzUsuńte pomadki matowe od golden rose już pare miesięcy temu odkryłam, bardzo je lubię, znajomi i chłopak mówią ze pasują mi takie intensywne matowe kolory (mam nr 14, 8 i 27-bardziej naturalne) Mnie osobiście własnie nie podoba się że tak bardzo wysuszają usta, staram się stosować najpierw bezbarwną nawilżającą pomadkę nivei a dopiero potem tę kolorową golden rose ;) a powiedz, czy ta maskara Max Factor faktycznie tak dobrze pogrubia rzęsy?? Mam własnie cienkie rzęsy i od dawna żadna maskara nie jest w stanie mi pomóc. Tydzień temu kupiłam też L'Oreal Million Lashes Waterproof ale poza tym że ładnie rozdziela włoski i lekko wydłuża, nadal nie ma mowy o wyrazistszym zaznaczeniu rzęs :( a co do pomadki w grubej kredce to mam jedną akurat od Clinique i rzeczywiście, to chyba domena takiej aplikacji i formy pomadki, bo jest bardzo nieprecyzyjna i również używam jej okazyjnie jako błyszczyk ;)
OdpowiedzUsuńDo 2 maja masz -49% na tusze w Rossmannie, więc polecam kupić ten tusz i wypróbować. Póki sama nie sprawdzisz, to się nie przekonasz. :)
UsuńJa mam też cienkie rzęsy i używam false lash effect Max Factor i jestem zadowolona, tusz się nie sypie, rzęsy są ładnie podkreślone.
UsuńUwielbiam te pomadki od GR :)
OdpowiedzUsuń______________________
PERSONAL STYLE BLOG
http://evdaily.blogspot.com
Jeśli te pomadki od Golden rose wysuszają Ci usta to polecam spróbować bourjois rouge edition.
OdpowiedzUsuńTak, pewnie kiedyś w końcu kupię. ;)
UsuńJakim różem masz zrobiony makijaż?
OdpowiedzUsuńZależy który...
UsuńTen makijaż z instagrama 2 dni temu w militarnej kurtce :)>
OdpowiedzUsuńA może jakiś post o zabiegach kosmetycznych u kosmetyczki, jaki pani poleca na twarz.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, to nigdy nie byłam u kosmetyczki :D
Usuń