Makijaż - ostatnie zakupy
23.10.16
Hej dziewczyny! Z pewnością każda z Was słyszała o ostatnich promocjach na kosmetyki kolorowe w drogerii Rossmann. Dowiedziałam się o nich na kilka dni przed startem, więc zaplanowałam uzupełnienie kosmetycznych braków i zakup kilku nowych produktów. Chciałam zarówno kupić to, co używam regularnie, jak i skusić się i wypróbować coś nowego. W końcu połowa ceny każdej rzeczy to dobra okazja, aby zaszaleć lub zrobić zapas używanych regularnie kosmetyków. Jeśli jesteście ciekawe co udało mi się kupić, to zapraszam do dalszej części postu. :)
Zacznijmy od pomadek, których nigdy nie jest za wiele. Sama w swojej kosmetyczce mam ich tylko kilka, więc promocje były dobrym powodem do wypróbowania nowych formuł i kolorów. O pomadkach w płynie Rouge Edition Velvet od Bourjois słyszał już z pewnością każdy. Długo zwlekałam z ich zakupem, nie mogłam zdecydować się na kolor, zastanawiałam się pomiędzy odcieniem nr 7 / 9 / 10. Ostatecznie wybór padł na nr 10 i jest to bardzo ładny zgaszony kolor przybrudzonego różu. Co do samej formuły, to miałam obawy przed wysuszaniem ust. Pomadka sama w sobie ich nie przesusza, ale uwidacznia każdy mankament skóry ust. Oczywiście po zastygnięciu utrzymuje się niezwykle długo na ustach, co jest jej ogromnym plusem. Z pewnością kupię kiedyś jeszcze jeden kolor.
Z bardziej tradycyjnych pomadek postanowiłam wypróbować jakąś z kolekcji Rimmel by Kate Moss. Wybór padł na nr 32. Ciężko jest mi określić jej odcień - to coś w połączeniu zgaszonego pomarańczu i delikatnego brązu. Bardzo fajny właśnie na jesień. Pięknie wygląda na ustach. Sama formuła jest bardziej nawilżająca, kremowa i delikatna, więc idealna na co dzień.
Do paznokci kupiłam dwa zupełnie nieznane mi wcześniej produkty. Co prawda same w sobie produkty stosuję od kiedy pamiętam, ale nigdy nie sięgnęłam po markę Sally Hansen. Pierwszym z nich jest preparat do usuwania skórek w formie żelu Sally Hansen Instant Cuticle Remover. Przyznaję, że jestem nim pozytywnie zaskoczona. Wystarczy odrobina żelu rozprowadzona na skórkach, aby już po kilkunastu sekundach stały się one kruche i łatwe do odsunięcia. Plus za wydajność i skuteczność.
Drugim zakupem jest top coat Sally Hansen Insta-Dri. Producent zapewnia wysuszenie paznokci po ich pomalowaniu w ciągu 30 sekund. Czy tak faktycznie jest i jak długo lakier utrzymuje się w całości i pełen na blasku na paznokciach tego jeszcze nie wiem. Aktualnie muszę zużyć do końca mój poprzedni utwardzacz tj. Seche Vite, który ostatnio zaczął mnie denerwować tym, że ku końcowi zaczyna gęstnieć i robi się ciężki w nałożeniu. Zobaczymy, czy ten od SH poradzi sobie lepiej. :)
Ostatnimi zakupami podczas promocji są same sprawdzone produkty, które używałam już wcześniej i byłam z nich bardzo zadowolona. Według mnie najlepszym korektorem pod oczy jest L'Oreal True Match, który bardzo dobrze kryje cienie pod oczami i jednocześnie nie obciąża delikatnej skóry wokół oczy, nie wysusza jej i nie zbiera się w załamaniach. Jest bardzo wydajny, ma najwygodniejszą ze wszystkich formę aplikacji i dobry wybór odcieni. Ja używam go w kolorze 2 Vanilla i jest to bardzo jasny odcień pasujący do jasnych karnacji. Jest jeden odcień jeszcze jaśniejszy, ale o ile dobrze pamiętam, to ma on dość wyraźną żółtą tonację. Świetnie sprawdza się również jako baza pod cienie i do zakrycia punktowych zaczerwienień. Używałam różnych korektorów, ale myślę, że ten ma najlepszy stosunek jakości do ceny. Jeśli ktoś nie próbował, to polecam sprawdzić.
O kremie CC Bourjois 123 Perfect już kiedyś pisałam i nadal pozostaje przy nim. Nie lubię ciężkich podkładów, nie lubię pudrowego wykończenia na twarzy. Krem ten dodatkowo rozrabiam w proporcjach 1:1 z kremem nawilżającym lub bazą rozświetlającą, dzięki czemu uzyskuję jeszcze delikatniejsze krycie. W zasadzie nie wiem, czy można tutaj mówić o kryciu, jest to bardziej delikatne wyrównanie koloru skóry, jej rozjaśnienie. Ja mam krem w odcieniu 31 Ivory, czyli bardzo jasny, idealny na jesień i zimę. Nawilża, rozpromienia cerę i jest bardzo wydajny.
Na koniec kilka słów o tuszu do rzęs, który idealnie rozdziela i wydłuża rzęsy - L'Oreal Volume Million Lashes Feline. Nie można zbudować nim ogromnej objętości, ale doceniam go za wydłużenie i precyzję. Lubię łączyć go z innymi tuszami. Jako baza może posłużyć np. tusz L'Oreal Volume Million Lashes Extra-Black lub Max Factor 2000 Calorie, które świetnie pogrubią rzęsy i do tego na końcu rozczesuję i wydłużam rzęsy właśnie tym tuszem. Jego konsystencja jest mocno płynna, więc po wyschnięciu trzeba sprawdzić, czy nie odbił się na powiekach. Ma cienką, zaokrągloną silikonową końcówkę. Polecam, jeśli szukacie czegoś co rozczesuje i wydłuża każdą pojedynczą rzęsę.
Zacznijmy od pomadek, których nigdy nie jest za wiele. Sama w swojej kosmetyczce mam ich tylko kilka, więc promocje były dobrym powodem do wypróbowania nowych formuł i kolorów. O pomadkach w płynie Rouge Edition Velvet od Bourjois słyszał już z pewnością każdy. Długo zwlekałam z ich zakupem, nie mogłam zdecydować się na kolor, zastanawiałam się pomiędzy odcieniem nr 7 / 9 / 10. Ostatecznie wybór padł na nr 10 i jest to bardzo ładny zgaszony kolor przybrudzonego różu. Co do samej formuły, to miałam obawy przed wysuszaniem ust. Pomadka sama w sobie ich nie przesusza, ale uwidacznia każdy mankament skóry ust. Oczywiście po zastygnięciu utrzymuje się niezwykle długo na ustach, co jest jej ogromnym plusem. Z pewnością kupię kiedyś jeszcze jeden kolor.
Z bardziej tradycyjnych pomadek postanowiłam wypróbować jakąś z kolekcji Rimmel by Kate Moss. Wybór padł na nr 32. Ciężko jest mi określić jej odcień - to coś w połączeniu zgaszonego pomarańczu i delikatnego brązu. Bardzo fajny właśnie na jesień. Pięknie wygląda na ustach. Sama formuła jest bardziej nawilżająca, kremowa i delikatna, więc idealna na co dzień.
Do paznokci kupiłam dwa zupełnie nieznane mi wcześniej produkty. Co prawda same w sobie produkty stosuję od kiedy pamiętam, ale nigdy nie sięgnęłam po markę Sally Hansen. Pierwszym z nich jest preparat do usuwania skórek w formie żelu Sally Hansen Instant Cuticle Remover. Przyznaję, że jestem nim pozytywnie zaskoczona. Wystarczy odrobina żelu rozprowadzona na skórkach, aby już po kilkunastu sekundach stały się one kruche i łatwe do odsunięcia. Plus za wydajność i skuteczność.
Drugim zakupem jest top coat Sally Hansen Insta-Dri. Producent zapewnia wysuszenie paznokci po ich pomalowaniu w ciągu 30 sekund. Czy tak faktycznie jest i jak długo lakier utrzymuje się w całości i pełen na blasku na paznokciach tego jeszcze nie wiem. Aktualnie muszę zużyć do końca mój poprzedni utwardzacz tj. Seche Vite, który ostatnio zaczął mnie denerwować tym, że ku końcowi zaczyna gęstnieć i robi się ciężki w nałożeniu. Zobaczymy, czy ten od SH poradzi sobie lepiej. :)
Ostatnimi zakupami podczas promocji są same sprawdzone produkty, które używałam już wcześniej i byłam z nich bardzo zadowolona. Według mnie najlepszym korektorem pod oczy jest L'Oreal True Match, który bardzo dobrze kryje cienie pod oczami i jednocześnie nie obciąża delikatnej skóry wokół oczy, nie wysusza jej i nie zbiera się w załamaniach. Jest bardzo wydajny, ma najwygodniejszą ze wszystkich formę aplikacji i dobry wybór odcieni. Ja używam go w kolorze 2 Vanilla i jest to bardzo jasny odcień pasujący do jasnych karnacji. Jest jeden odcień jeszcze jaśniejszy, ale o ile dobrze pamiętam, to ma on dość wyraźną żółtą tonację. Świetnie sprawdza się również jako baza pod cienie i do zakrycia punktowych zaczerwienień. Używałam różnych korektorów, ale myślę, że ten ma najlepszy stosunek jakości do ceny. Jeśli ktoś nie próbował, to polecam sprawdzić.
O kremie CC Bourjois 123 Perfect już kiedyś pisałam i nadal pozostaje przy nim. Nie lubię ciężkich podkładów, nie lubię pudrowego wykończenia na twarzy. Krem ten dodatkowo rozrabiam w proporcjach 1:1 z kremem nawilżającym lub bazą rozświetlającą, dzięki czemu uzyskuję jeszcze delikatniejsze krycie. W zasadzie nie wiem, czy można tutaj mówić o kryciu, jest to bardziej delikatne wyrównanie koloru skóry, jej rozjaśnienie. Ja mam krem w odcieniu 31 Ivory, czyli bardzo jasny, idealny na jesień i zimę. Nawilża, rozpromienia cerę i jest bardzo wydajny.
Na koniec kilka słów o tuszu do rzęs, który idealnie rozdziela i wydłuża rzęsy - L'Oreal Volume Million Lashes Feline. Nie można zbudować nim ogromnej objętości, ale doceniam go za wydłużenie i precyzję. Lubię łączyć go z innymi tuszami. Jako baza może posłużyć np. tusz L'Oreal Volume Million Lashes Extra-Black lub Max Factor 2000 Calorie, które świetnie pogrubią rzęsy i do tego na końcu rozczesuję i wydłużam rzęsy właśnie tym tuszem. Jego konsystencja jest mocno płynna, więc po wyschnięciu trzeba sprawdzić, czy nie odbił się na powiekach. Ma cienką, zaokrągloną silikonową końcówkę. Polecam, jeśli szukacie czegoś co rozczesuje i wydłuża każdą pojedynczą rzęsę.
11 komentarze
Zainteresował mnie ten krem cc, szukam czegoś jasnego (jestem strasznie blada) i jednocześnie delikatnego, również nie przepadam za ciężkim kryciem, moja cera potrafi to odchorować, tak więc ten produkt wydaje się naprawdę godny uwagi :))
OdpowiedzUsuńW takim razie musisz go wypróbować, moim zdaniem jest lekki i delikatny dla cery, nie obciąża jej, więc powinien się u Ciebie sprawdzić.
UsuńPozdrawiam!
Bardzo lubię pomadki Rimmel i właśnie używam tego samego tuszu do rzęs :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńJa zakupiłam tylko tusz l'oreal w fioletowym opakowaniu - mój ulubiony już od kilku lat. Z tych twoich produktów nie miałam jeszcze żadnego ;)
OdpowiedzUsuńFioletowego jeszcze nie miałam. Widzę, że ma dość grubą szczoteczkę, więc powinien dodawać objętości rzęsom. :)
UsuńBardzo lubię ten tusz! :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tę pomadki od bourjois, uzalezniaja, na zakupie jednej nie może się skonczyc;)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślę. ;)
UsuńBardzo spodobał mi się kolor tej pomadki Rimmel
OdpowiedzUsuńPiękny kolor tej pomadki Rimmel <3
OdpowiedzUsuń