Hej! Kolejny mix zdjęć przed nami a to oznacza tylko jedno - zbliża się koniec miesiąca. Luty minął mi szybko i pozytywnie. Pomimo, że jest zima, to bardzo często robiłam sobie na drugie śniadanie owocowe koktajle, zarówno ze świeżych, jak i mrożonych owoców. Wyjątkowo upodobałam sobie mango, czy to w formie zmiksowanej, czy pokrojonej w kostki do podjadania w trakcie pracy. Ten tydzień jednak upłynął mi pod hasłem "pączki". Chociaż na co dzień ich nie jadam, ponieważ wolę domowe ciasto, czy lżejsze przekąski, to w tłusty czwartek (ok, może nawet przez kilka dni) z chęcią po nie sięgam. Tym razem byłam wyjątkowo łakoma i próbowałam różnych pączków z różnych cukierni, aby ocenić, który smaczniejszy. Tak, taka wymówka dla łasuchów. ;)
Co jeszcze się działo? Przede wszystkim był to miesiąc, w którym miałam nowe cięcie. Po wizycie u Andrzeja Wierzbickiego miałam mieszane uczucia odnośnie nowej fryzury. Raz mi się podobała, raz nie. Miałam z nią więcej układania, niż przy poprzedniej, ponieważ włosy miały różne długości, przez co lubiły się wywijać w różne strony. Obiecałam sobie i swojemu mężowi, że dam jej szansę i przez miesiąc nic nie będę kombinować z włosami. Ok, minął miesiąc i z uśmiechem na twarzy pobiegłam na wizytę do mojej stałej fryzjerki. Ścięłam te najdłuższe włosy, które sięgały mi już do ramion, przez co wywijały się po spaniu. Dodałyśmy jeszcze lekką asymetrię, tak jak dawniej. Powiem szczerze - od razu lepiej się czuję. Czekam jeszcze aż odrośnie mi ta długa grzywka, przez którą czasami nie widzę gdzie idę. ;) Jest na tyle dziwnej długości, że zasłania dużo twarzy, ale jeszcze swobodnie nie trzyma się za uchem. No ale nie ma tego złego... spróbowałam czegoś innego, wiem w czym lepiej się czuję i jestem pozytywnie nastawiona na kolejne zmiany na mojej głowie. :)
Co jeszcze się działo? Przede wszystkim był to miesiąc, w którym miałam nowe cięcie. Po wizycie u Andrzeja Wierzbickiego miałam mieszane uczucia odnośnie nowej fryzury. Raz mi się podobała, raz nie. Miałam z nią więcej układania, niż przy poprzedniej, ponieważ włosy miały różne długości, przez co lubiły się wywijać w różne strony. Obiecałam sobie i swojemu mężowi, że dam jej szansę i przez miesiąc nic nie będę kombinować z włosami. Ok, minął miesiąc i z uśmiechem na twarzy pobiegłam na wizytę do mojej stałej fryzjerki. Ścięłam te najdłuższe włosy, które sięgały mi już do ramion, przez co wywijały się po spaniu. Dodałyśmy jeszcze lekką asymetrię, tak jak dawniej. Powiem szczerze - od razu lepiej się czuję. Czekam jeszcze aż odrośnie mi ta długa grzywka, przez którą czasami nie widzę gdzie idę. ;) Jest na tyle dziwnej długości, że zasłania dużo twarzy, ale jeszcze swobodnie nie trzyma się za uchem. No ale nie ma tego złego... spróbowałam czegoś innego, wiem w czym lepiej się czuję i jestem pozytywnie nastawiona na kolejne zmiany na mojej głowie. :)
- 26.2.17
- 15 Comments