Hej! Uwierzycie, że od ostatniego postu podróżniczego minął już miesiąc? Czas wrócić do wspomnień z naszej podróży po Europie. Tym razem czas na Lazurowe Wybrzeże i drugie pod względem wielkości najmniejsze państwo świata - Monako. Będąc na miejscu czujemy się jakbyśmy byli we Francji, a jednak jesteśmy na terenie księstwa. To państwo-miasto, które słynie m.in. z kasyna Monte Carlo. Bez zachwycania się i owijania w bawełnę powiem Wam, że jest to miejsce, które podczas całej naszej podróży zrobiło na nas najmniejsze wrażenie. Po Monako spodziewaliśmy się czegoś więcej, efektu wow. Niestety tego nie było. Wszystko wydawało się takie małe, ściśnięte, w remoncie. Blok na bloku, rusztowanie za rusztowaniem. Miejsca z zielenią również jest bardzo mało.
Nie ma co ukrywać, że jest to bardzo drogie miejsce do życia i również drogie dla turystów. Ciężko znaleźć nocleg na jedną noc poniżej 1000 zł i można popłynąć finansowo. Pamiętajcie, że tutaj nie obowiązuje roaming. Nam Monako podwyższyło rachunek telefoniczny o kilkaset złotych i całe szczęście, że internet chodził tam tak słabo, bo boję się co by było, gdyby działał bezproblemowo. ;) Na miejscu bez problemu można zobaczyć wiele atrakcji na pieszo. Transport miejski (autobusy) jest również pomocny, gdy mamy do przejścia dłuższą drogę.
Z głównych atrakcji zobaczyliśmy oczywiście Kasyno i Operę, przeszliśmy się Promenadą Mistrzów z odciskami stóp słynnych piłkarzy aż dotarliśmy do Ogrodu Japońskiego. Bardzo ładny, ale aż chciałoby się, aby zajmował większą powierzchnię. Czułam niedosyt po wizycie w tym miejscu. Będąc w Monako nie mogliśmy oczywiście pominąć takich miejsc jak Pałac Książęcy znajdujący się na Skale Monako, skąd mamy widok na Port de Fontvieille. Przy okazji zobaczyliśmy również Katedrę Św. Mikołaja. W następnym wpisie z podróży zabiorę Was do kolejnych miejsc na Lazurowym Wybrzeżu, które zdecydowanie bardziej nam się podobały. Miłego dnia!

READ IN ENGLISH