Podsumowanie minionego roku i plany na 2018
14.1.18
Hej! To już połowa stycznia, ale myślę, że jeszcze nie jest za późno na podsumowanie poprzedniego roku i najbliższe plany. ;) Ubiegły rok był dla nas bardzo dobry. Z pewnością będziemy go długo miło wspominać. Udało nam się zrealizować wymarzone cele i daliśmy się zaskoczyć i przyśpieszyliśmy realizację jednego z naszych marzeń na przyszłość. :) Czas na małe podsumowanie... zdradzę Wam również jakie mamy plany na 2018 rok!
Na Wielkanoc wybraliśmy się do Lizbony. Słyszeliśmy, że miasto to ma wiele do zaoferowania i jest godne odkrycia, więc kusiło nas już od jakiegoś czasu. Miałam też ochotę polecieć do kraju, w którym wcześniej nie byliśmy, więc Lizbona pasowała idealnie. Udało się i w kwietniu zamiast śnieżnej Wielkanocy w Polsce spędziliśmy kilka dni w prawie 30 stopniowym upale w słonecznej Portugalii. To był świetnie spędzony czas i cieszę się, że odkryliśmy kolejną europejską stolicę.
Po powrocie z dłuższych, czy krótszych wyjazdów zawsze mam ochotę wrócić do normalnego trybu życia. Nie wiem, czy Wam kiedyś o tym wspominałam, ale bardzo lubię rutynę. Kocham tą naszą codzienność, spędzanie czasu na wspólnych obowiązkach, wspólną pracę, przerwy na obiad, kawę i wieczorny relaks. Nie jestem typem osoby, która mogłaby każdego miesiąca podróżować. Bliżej mi do slow life niż życia na walizkach. Cenię sobie domowe zacisze, codzienne życie, małe przyjemności i wspólnie spędzane chwile. ;) Gdy wróciliśmy z Lizbony wiedziałam już, że teraz czas na ostateczne przygotowanie się do naszej podróży marzeń.
Po powrocie z dłuższych, czy krótszych wyjazdów zawsze mam ochotę wrócić do normalnego trybu życia. Nie wiem, czy Wam kiedyś o tym wspominałam, ale bardzo lubię rutynę. Kocham tą naszą codzienność, spędzanie czasu na wspólnych obowiązkach, wspólną pracę, przerwy na obiad, kawę i wieczorny relaks. Nie jestem typem osoby, która mogłaby każdego miesiąca podróżować. Bliżej mi do slow life niż życia na walizkach. Cenię sobie domowe zacisze, codzienne życie, małe przyjemności i wspólnie spędzane chwile. ;) Gdy wróciliśmy z Lizbony wiedziałam już, że teraz czas na ostateczne przygotowanie się do naszej podróży marzeń.
Na naszą podróż po Europie mieliśmy już wybrać się w 2015 roku, później w 2016 a ostatecznie udało się w 2017 (do trzech razy sztuka ;)). W 2016 roku w kwietniu byliśmy w Barcelonie a w czerwcu wybraliśmy się na Lefkadę i po powrocie byliśmy tak zadowoleni i wypoczęci, że nawet nie mieliśmy już ochoty na podróż we wrześniu. Skusiliśmy się jedynie na krótsze wypady do Berlina i do Rzymu. W 2017 roku nie dałam się więc wyciągnąć na czerwcowe wakacje, aby sytuacja się nie powtórzyła. ;) Skoncentrowaliśmy się na przygotowaniach do trasy po Europie i udało się. Wreszcie! Ile można było się zbierać? ;)
Jesteśmy bardzo zadowoleni z przebiegu całej podróży, udało nam się zobaczyć tak wiele i sprawdziliśmy się w nowej formie podróżowania. Wrzesień to był świetny miesiąc. Utwierdziłam się w tym, że uwielbiam włoskie miasteczka, ich kulturę, kuchnię, kawę i po prostu kocham tam być. Pamiętam o obiecanym poście podsumowującym całą wyprawę i przydatne wskazówki, także z pewnością pojawi się na blogu. :)
Podsumowując ubiegły rok nie mogę nie wspomnieć o niespodziance jaką sobie sprawiliśmy, czyli naszym psiaku. Oboje mieliśmy wcześniej psy, więc to było naturalne, że chcieliśmy mieć w przyszłości czworonoga. Sami jednak nie spodziewaliśmy się, że tak szybko zrealizujemy to marzenie. Po powrocie z road tripu wiedzieliśmy już, że nie planujemy póki co tak długich podróży, więc możemy już zaprosić do swojego domu małego pupila. ;) Charlie totalnie skradł nasze serca, pokochaliśmy go na całego i już nie wyobrażamy sobie życia bez niego. Bez psa było tak cicho, spokojnie. Wniósł on wiele radości do naszego domu i dba o naszą kondycję wyciągając nas na spacer (ok, to my go wyciągamy na spacery ;)). Cieszę się, że to odległe marzenie właśnie śpi na moich kolanach, gdy piszę dla Was ten post.
Koniec roku to czas podsumowań i noworocznych postanowień. My nigdy takich typowych postanowień nie robimy, ale jesteśmy marzycielami, więc lubimy rozmyślać i rozmawiać o kolejnych podróżach, nowych celach w życiu. Dotychczas zawsze mieliśmy jakieś plany a tym razem wyjątkowo ich nie mamy... I wiecie co? Jest fajnie. Dobrze jest nie mieć nic zaplanowanego, na nic konkretnego nie liczyć... bo wszystko może się zdarzyć i możemy sami siebie zaskoczyć. :) Nie ustalam niczego na przyszłość, nie zapisuję w notatnikach... jeśli będziemy mieli na coś ochotę, to będziemy to realizować. Czas na spontaniczne decyzje i czerpanie radości z każdego dnia, z najmniejszych rzeczy i wspólnego życia. Niczego nie oczekuję od 2018 roku, chciałabym abyśmy byli zdrowi i szczęśliwi i już. Obecnie nic więcej mi do szczęścia nie potrzeba.
15 komentarze
Coś czuje ze to będzie rok powiększenia rodzinki :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, ze wręcz przeciwnie ;) zazwyczaj ludzie po 30stce, którzy kupują psa/kota juz nie decydują się na dziecko.
Usuńtez mysle,z e w tej rodzinie dziecko sie nie pojawi
UsuńOlu, kto wie... :) Ale w końcu i tak inni wiedzą lepiej ;)
UsuńNa szczęście jesteśmy wolnymi ludźmi i nie każdy musi mieć dzieci i chcieć mieć dzieci :)
UsuńŚwietne podsumowanie i śliczne zdjęcia ;)
OdpowiedzUsuńNiesamowite jak Charlie się już zmienił! Cudny psiak :)
OdpowiedzUsuńRośnie jak szalony. ;)
UsuńNapisałaś w poście, że z Mężem macie wspólna pracę, można wiedzieć gdzie pracujecie? ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mamy własne firmy, więc oboje pracujemy w domu. :)
UsuńŚwietna sprawa taka praca w domu :) też bym chciała :)
OdpowiedzUsuńCudowne wspomnienia no i oczywiście przesłodki piesek! <3
OdpowiedzUsuńCharlie przebija wszystko, nawet piękne wycieczki...
OdpowiedzUsuńPurpurowyKsiezyc
Udała Wam się ta podróż... i Charlie xD Marzy mi się ta rasa :)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia. Już na samej ich podstawie można stwierdzić, że podróż była super udana :) Ciekawi mnie jaki następny kierunek obierzecie, może zdradzicie jakieś swoje plany na 2018?
OdpowiedzUsuń